Adam Szostek
Agata Jednacz
foodcore
haute cuisine
Jacek Brychczynski
Kheow
Laap
Lao
Lao Beer
laos
streetfood
szama
Foodcore Lao
Meeen, ale lipa. PoTajlandii trafiliśmy na kulinarną pustynię Laosu. Serio, jakaś dziwna sprawa, szczególnie jeśli przyjrzymy się kuchni sąsiadów. Można spróbować kilku wyzwań, takich jak faszerowane nietoperze czy kurze łapy z grilla, ale... no nie daje to rady.
No dobra, może nie jest aż taaaak tragicznie, że chudniemy tu (nadrabiamy browarami, które dla odmiany są ekstra), ale jest bieda. Wózków z paszą jakoś niewiele, a jak są to nieciekawe, w restauracjach też bez szału. Spowodowało to powrót do stanu z Indii, gdzie godzinami snuliśmy marzenia o chłodniku, mizerii, żurku, pierogach i innych domowych wypasach, które zostały 12 000 km za nami.
Oazą na mapie była miejscowość Luabang Prabang, gdzie Francuzi siedzieli dość długo, wciskając lokalesom podstawy haute cuisine, więc na każdej ulicy bez problemu można znaleźć crepsy i bagietki.
Ciekawy jestem czy miejscowi z radością przestawili się na pieczywo... Nieważne w sumie, te ostatnie szczególnie dawały radę, bo chleba innego niż tostowy to nie widzieliśmy pewnie od wyjazdu z Polski.
W Laosie trafiło się też sporo wyzwań. Na dzień dobry wjechały kurze łapy z grilla, których zdzierżyć się nie da i tyle. Lokalesi ciosają je w całości, ja poddałem się bardzo szybko. Trafił się też faszerowany nietoperz, oficjalnie okrzyknięty najstraszniejszą potrawą wyjazdu. Sam fakt, że gacki są serwowane w całości jest zły. Nikt nie chce by kolacje się szczerzyła i wyglądała jak smażony relikt z Transylwanii.Fakt, że należy mu otworzyć skrzydła, jest jeszcze gorszy, ale potem trzeba się przebić przez czilli i imbir, by dojść do części właściwej. Ta ostatnia przypomina wątróbkę. A on się cały czas tymi ząbkami uśmiecha...
Dobra, lecimy z rankingiem. Długi nie będzie, więc może dotrwacie do końca.
bieda z grilla |
BeerLao - oryginalny laotański czeski lager |
przykład kulinarnego upadku, radość z czegoś takiego |
Ciekawy jestem czy miejscowi z radością przestawili się na pieczywo... Nieważne w sumie, te ostatnie szczególnie dawały radę, bo chleba innego niż tostowy to nie widzieliśmy pewnie od wyjazdu z Polski.
bagieciarnia |
łapy z grilla |
Anthony Bourdain, nienawidzę cie !!! |
starcie z Batmanem |
Dobra, lecimy z rankingiem. Długi nie będzie, więc może dotrwacie do końca.
Laap, ichniejsze danie narodowe. Smażony cziken z trawą cytrynową, chilli i imbirem, w bonusie sticky rice. |
biboon - sałatka z makaronu, z orzeszkami ziemnymi i świeżą zieleniną, faworyt Agaty |
KongLor red Curry |
Lao papaya salad - ze młodej, posiekanej papai, posypanej orzeszkami ziemnymi, imbirem, limonką, pomidorami i oczywiście masą czilli. Opcjonalnie sos ze sfermentowanej ryby. Można oszaleć. |
0 komentarze