Adam Szostek
Agata Jednacz
azja
foodcore
Georgetown
Jacek Brychczyński
longandroll
longboard
Malezja
Palau Langkawi
Penang
streetart
szama
Malezja wyspowo
Wyspy to takie wymyślne twory
geograficzne, mające sprawiać ludziom przyjemność. Ta teoria może
nie sprawdza się w wypadku archipelagu Świnoujścia, ale w Malezji działa
doskonale. Wyspy na naszej trasie były dwie, całkowicie różne, ale obie bardzo
przyjemne. Na pierwszej testowaliśmy wytrzymałość naszych kubków
smakowych, na drugiej... nie robiliśmy prawie nic, i to było absolutnie
super!
chawira |
kolacjaaaaa! |
poh peah! |
herba foliowa jest zajawkowa |
streetart lokalny |
Po przerobieniu Poh Peah, Chee Chong
Fun i kilkunastu innych potraw o dziwnych nazwach przyszedł czas
na grande finale wieczoru. Miejsce, znane jako Red Garden,
nadawało się na to doskonale – baza wyglądała na lokalną
miejscówkę rozrywkowo-kulinarną, gdzie w centrum zespół złożony ze skośnookich dziewcząt w przykrótkich sukienkach śpiewał
„California dreaming” po malezyjsku (sic!), a dookoła kilkuset
ludzi nurkowało w talerzach z różnymi ciekawostkami
Wybór padł na owsiankę na żabie. Co
ciekawe, zawsze jak się je coś co np. ma ponadprzeciętną liczbę
odnóży, rechocze, wije się lub jest obślizgłe (albo wszystko na
raz), mówi się, że smakuje jak kurczak (tak w odruchu samoobrony).
Ale żaba serio smakuje jak kurczak, może taki co za dużo tarzał
się w mule, ale kurczak... serio!
żaba z gara |
Po dwóch dniach (w moim wypadku
jednym, ale bardzo aktywnym) pora było zmienić scenerię. Udało
nam się przetrwać kriokomorę na promie, na którym załoga notorycznie próbuje
zamrozić pasażerów przy pomocy klimatyzacji, i bez większych odmrożeń dotrzeć do Palau
Langkawi.
Wyspa ta (w sumie 99 wysp) to nagromadzenie takich
elementów krajobrazu jak palmy, biały piasek, szafirowa woda i
niebieskie niebo. Całokształt zachęca do położenia się pod
pierwszym, po czym wejścia do trzeciego by nieco się ochłodzić i powrotu na drugi, by
pograć we freesbe. Całokształt wykorzystaliśmy w pełni, a
nawet troszkę bardziej, bo wyspa okazała się także strefą wolnocłową
i nadrabianie braków promilażu szło nam całkiem fachowo. Nadmiar
czasu (bo ile można leżeć na plażce) pożytkowaliśmy na tripy
longboardowo-autostopowe w okolice dalsze i bliższe, oglądaniu kiczowatych
zachodów słońca, imprezowaniu na plażowych bibkach z pijanymi
hindusami i przyglądaniu się jak lokalesi sobie radzą z życiem w
tak ciężkich warunkach... radzą sobie.
11:15 |
17:37 |
19:46 |
zestaw "wyborne popołudnie" (45 zł) |
zwiedzańsko |
l'n'r lanczyk |
widoczki |
No... to tak wyglądają wyspy. Ciosamy do Malezji, gdzie jest ich dużo więcej, ciekawe czy działają podobnie?
2 komentarze
Może nie dajecie już rady ..? Trudno, poświęcę się i Was zmienię.
OdpowiedzUsuńW "Stacji Sopot" będziesz musiał sporo się "napichcić" by oddać choć minimalnie atmosferę tych miejsc z ich zapachami.
OdpowiedzUsuńD.S.