Foodcore Nepal

Nepalska część longandrollowego tripu zbliża się do końca i wypada podsumować miesiąc testów lokalnego menu, zarówno w miejscach określanych jako ekskluzywne, jak i tych mniej ekskluzywnych, a także takich, do których słowo „ekskluzywne” jest mniej więcej tak samo właściwe jak pisanie pięćdziesięciostronnicowego poematu dotyczącego ziemniaków*. Mam tu na myśli wszelkiego rodzaju wózki z szamą, dziury w ścianach, prowadzące do lokalnych odpowiedników budek na dworcu czy obiad w chacie lepionej z błota w dżungli.


 Dla przeciętnego Nepalczyka posiłki wielkiej roli nie grają i jest w stanie zadowolić się Dal Bhat Tharkari dwa razy dziennie (jak powyżej), czyli ryżem, zupą z soczewicy i warzywami curry, szamanymi po prostu ręką (nie jest to łatwe, ale da się), jednak idzie znaleźć też sporo więcej wypasów z gara. Voila, oto one!
Chowmein z widoczkiem

śniadaniowo
tybetanskie pierogi dają radę


taki tam obiad z lamą :)

buju coś tam - nie wiem do końca, ale zacne bardzo
momosy nepalskie!
jaki kraj takie burgery...

banananaananasowe lassi
wózkowo

Pokhara fish&chips

Jak widać, źle nie było, a oprócz kulinarnej partyzantki poszły też testy różnego rodzaju lokalnych środków do poniewierki – na czele z „browarem” z nasion musztardowca, wódą ze sfermentowanego ryżu i kilku innych wynalazków miejscowej ludności, znanych uznanych jako niezbędne do życia źródło C2H5OH.
browarek

Trochę za dużo kulinarnych programów w stylu „No Reservations” lub „Bizzare Food” na Discovery Travel i potem takie oto posty powstają. Jeśli czytasz to i w lodówce masz tylko resztki z wczoraj, to z góry przepraszam:)


* A wypadałoby, po wizycie w Nepalu uważam, że pyry pasują do wszystkiego, serio.

You Might Also Like

1 komentarze