Adam Szostek
Agata Jednacz
azja
Chiang Mai
Jacek Brychczyński
longboard
longboarding
Muai Thai
ring
Tajlandia
walka
Krew, pot i przemoc... Chiang Mai
Chiang Mai to niegdysiejsza stolica
północnej Tajlandii. Miasto setek pięknych świątyń, przemiłych ludzi, wspaniałej szamy
i... przemocy przez duże P. Łokcie wbijane w czułe miejsca na
ciele, ciosy kolanem w nos, piszczele obijające żebra... To mniej
więcej kojarzymy z tego, stanowczo przykrótkiego, postoju.
Chcieliśmy dać zdjęcie jakiegoś brutalnego, niskiego kopniaka, ale wiemy że wchodzą tu nieletni, więc jest architektura sakralna |
Video z tego niecodziennego wydarzenia w naszym pełnym spokoju i harmonii tripie zobaczycie już niedługo,
a tymczasem, w ramach zastępstwa, przedstawiamy Kaczora Donalda jedzącego noodle przed jedną
ze świątyń i kilka zdjęć z okolicy.
świątynia numero uno |
świątynia dos |
Pamiętacie Falkora z "Niekończącej się opowieści"? Pilnował nam desek |
ten pan też pilnował |
Oni nie pilnowali, mieli ważniejsze zaęcia |
ten się tylko patrzył, w ogóle jakiś zniesmaczony był |
zwisy |
Jeśli liczyliście że w Chiang Mai
będziemy oglądać tygrysy, to nie. Perspektywa odstania godziny w
kolejce by przytulić się do dużego kota (przecież koty są zawsze
spoko) i zrobić obowiązkową focie jakoś nas nie pociągała. Na
trekking po dżangli nie było czasu, plemię długich szyi pozostawiliśmy na następną wizytę w Tajlandii... pozostało nam longboardowanie po
okolicy przez jeden dzion, po czym spakowaliśmy graty i bez zbędnego
patosu popędziliśmy do Laosu.
Pędziliśmy szybko, bo mieliśmy pół dnia zanim nam się skończy wiza i będzie kłopot.
Pędziliśmy szybko, bo mieliśmy pół dnia zanim nam się skończy wiza i będzie kłopot.
sadikaaap, Thailand. |
0 komentarze