Koko koko, Nepal spoko. Strajki mamy hen głęboko...


Co za tydzień… a jeszcze się nie skończył. Pewnie każdy poprzedni i kolejny mógłbym zaczynać od tych słów, ale po dwóch ostatnich dniach właśnie teraz odczułem moment tego stwierdzenia. Z braku akcji w mieście wycisnęliśmy 100% dziania się, a później dosłownie poszło z nurtem, ale o tym już niebawem. Dopiero wczoraj spostrzegłem natężenie ruchu ulicznego w Katmandu. Czas przygotować się do wyjazdu ze stolicy. Czas najwyższy. 
Turystyczny padół stolicy Nepalu  -Thamel
Pewnie gdzieś pomiędzy jazdą na dachu do Nagarkot, a podziwianiem panoramy okolicy wymyślaliśmy sobie kolejne zadania Cropp'n'Roll do wykonania drugiej misji. Jak nietrudno można było się domyśleć w głosowaniu internautów wygrała nauka śpiewu hymnu Euro 2012. Tym sposobem piosenki, której w o ogóle nie zamierzaliśmy słuchać nauczyliśmy się na pamięć. No i oczywiście staraliśmy się nauczyć jej kilkunastu lokalesów co było istotą zadania. Z różnym skutkiem. Szybko wpadliśmy na pomysł "przepisania" słów Koko koko z polskiego na nepalski. Równie szybko okazało się, że w ich języku nie występuje wiele polskich głosek. Pierwsze zmasowane działanie odbyło się w Bhaktapur, gdzie przy każdej sposobności atakowaliśmy tubylców z kartką papieru zapisaną hymnem euro po nepalsku. Mimo posługiwania się odtwarzaczem mp3 z piosenką, powtórzenie melodii i rytmu graniczyło z cudem. Dopiero drugiego dnia w okolicach Thamelu w Katmandu znalazł się gość udowadniający, że da się to zrobić. Całość już się montuje i niebawem będzie do wglądu. Wg nas wyszło na miarę hitu :)
Uczymy się tekstu: Koooo koooo
Zdążyliśmy w sam raz z nagrywaniem nepalskiej wersji hymnu euro. Następnego dnia zaczął się strajk. Taki z przytupem. Ulice opustoszały, choć z naszego doświadczenia jak dotąd były głównie puste. Oczywiście nie ułatwiło to procesu transferu materiałów video i musieliśmy nawet zmienić hotel żeby zachować względną płynność połączenia z internetem i jak najszybciej zakończyć zadanie. Niby wysyła się samo, ale poszukiwanie transferu zaczęło być naszą obsesją. Grunt, że się udało. Co poza tym? Standardowo deska pod pachę i jazda na odpychankę po stolicy. Tym sposobem dotarliśmy do świątyni Swayambhutnah nazywaną też małpią świątynią. Poza serwowanymi widokami ze wzgórza na całe miasto można np podziwiać okradanie turystów z jedzenia przez naszych zwierzęcych odpowiedników.

Nigdy nie wiadomo kiedy strajk dobiegnie końca, a opinie na ten temat zawsze są podzielone. Tym razem kolejny dzień przyniósł także pustki na ulicach i pozamykane wszystko niczym w święto narodowe. Nasz plan był jednak ambitniejszy. Dojechać na deskach aż do Patan, odległego około 6km od centrum miasta. Wszystko byłoby jak zwykle pięknie względem warunków do jazdy gdyby nie wzmożona liczebność drogowych blokad, grupek ludzi na środku ulicy z flagami i kijami oraz towarzyszącymi im oddziałami opancerzonej policji. Do żadnych rozruchów na naszych oczach nie doszło, ale tego wieczora z nepalnews.com dowiedzieliśmy się o zdewastowaniu dwóch pojazdów należących do mediów. My niczego nie świadomi znaleźliśmy najpierw zabytkowe centrum Patan gdzie również banda protestantów psuła sielankę placu obstawionego świątyniami swoimi krzykami nawołującymi rząd do ustanowienia nowej konstytucji (pewnie jeszcze trochę pokrzyczą). Następnie dotarliśmy na ulicę o idealnym kącie nachylenia i tam przez dłuższą chwilę uczynialiśmy longboardowe zjazdy ku uciesze miejscowej gawiedzi i opancerzonych policjantów nawet, którzy jako nieliczni w tym wyjątkowym okresie musieli siedzieć w robocie. 
Zabytkowe centrum Patan
Strajk dobiegał końca, a na ulice wyszli ludzie i wyjechały pojazdy. Już nie jest tak fajnie. Przestrzeń prywatna zminimalizowała się, a decybele tworzone przez dźwięk klaksonów, gwar ludzi i rozbrzmiewające przeróżnymi nutami ośrodki handlu po takim wyciszeniu rozdrażniają mnie błyskawicznie. W końcu to Azja, czego się spodziewałem ? Ano spodziewałem się tego co nastąpiło podczas ostatnich 2 dni. Relacja wzbogacona o video już wkrótce. Stay tuned! 
Long'n'roll podczas strajku


You Might Also Like

1 komentarze

  1. Spoko zdjecie ulicy. Chyba doświadczyliście czegoś niesamowitego - względnej ciszy w azjatyckim mieście. Mi się nigdy nie zdarzyło.

    Biedni z tym koko natomiast
    pzdr

    OdpowiedzUsuń